Walentynkowy, przesycony afrodyzjakami obiad z łososiem

Na pewno każdy z was słyszał kiedyś o afrodyzjakach. Nie wiem jednak, czy zdajecie sobie sprawę, że wiele popularnych składników spożywczych nosi w sobie ich magiczną siłę. Jeden tylko posiłek, przesycony magiczną mocą Afrodyty, może mieć wielki wpływ na wasze samopoczucie i zdrowie seksualne.

Czy wiecie, które to są składniki? Tak? Może? A może nie bardzo? Bez względu na to co o nich wiecie, Walentynki zbliżają się milowymi krokami i czas przenieść waszą wiedzę na temat spożywczych afrodyzjaków na kompletnie nowy poziom. Pomyślcie tylko. Intymny obiad we dwójkę. W domowym zaciszu. Wypełniony stymulującymi zmysły afrodyzjakami. Czy nie brzmi to jak uwodzicielski dodatek to pozostałych przyjemności związanych z całym walentynkowym dniem?

Przyjemności mogą zacząć sie już przy zakupach we dwoje, kontynuować przy gorącej kuchni, a moment kulminacyjny mieć miejsce w sypialni. Taki wspólnie spędzony dzień to afrodyzjak sam w sobie. Nie tylko zaoszczedzicie pieniądze nie wychodząc do restauracji, ale także będziecie mieli wyłączność na swoją ukochaną osobę.

Jeśli nie wiecie jak zrobić taki obiad, nie martwcie się. Jestem tutaj, żeby wam pomóc. Osobiście wybrałam kilka składników znanych z silnych właściwości afrodyzyjnych i połączyłam w jeden prosty do wykonania, ale seksowny i przepyszny przepis. Takie właśnie danie sprawi, że nie tylko wasz walentynkowy dzień, ale i noc będą niezapomniane.

Obiad afrodyzjak z łososiem

Składniki (na 2 osoby)

2 równej wielkości filety z łososia o wadze 18-20 dkg każdy (ze skórą)
3 łyżki miodu
4 łyżki oliwy z oliwek
1 łyżka sosu sojowego
1 lemonka
Garść młodych listków rukoli
¼ łyżeczki płatków tajskiej chili (dla tych, którzy lubią ostre)
Sól i pieprz (do smaku)
1 szklanka czerwonej quinoa
Składniki uważane za afrodyzjaki zaznaczone są na różowo

Zebrać razem wszystkie składniki.
Ugotować quina według przepisu na opakowaniu; odstawić na bok.
Przyprawić filety łososia solą i pieprzem (wedle uznania); spryskać stronę bez skóry niewielką ilością miodu i oliwy (ok. 1 łyżeczka każdego na oba filety).
W dużej patelni rozgrzać pozostałą oliwę; smażyć rybę skórą do dołu na stosunkowo wysokim ogniu przez ok. 6-7 minut (aż skóra zezłoci się i stanie chrupka, filet powinien być ugotowany w ok. 3/4); przewrócić rybę na drugą stronę i smażyć przez kolejne 1-2 minuty; natychmiast zdjąć z patelni i odłożyć na bok.
W międzyczasie zetrzeć skórkę lemonki na tarce typu zester, a jej sok wycisnąć do niewielkiej miseczki; dodać do soku startą skórkę, pozostały miód, sos sojowy, płatki chili (jeśli lubicie ostre) i dobrze wymieszać.
Na tą samej patelni, z której smażyliście rybę, dodać wymieszane w małej miseczce składniki z sokiem z lemonki; gotować na niewielkim ogniu i redukować cały czas mieszając, do momenu, aż uzyskacie sos – glazurę o konsystencji gęstego syropu (uważać żeby nie przypalić).
Na talerzu obiadowym zaaranżować quinoa (np. w kształcie serduszka, tak jak na moim zdjęciu); ułożyć filet z łososia skórą do dołu a jego górę polać ostrożnie glazurą z patelni; udekorować całość kilkoma listkami rukoli.