Nie wiem czy wiecie, ale awokado to nieformalny, kulinarny symbol Kalifornii. Jeżeli znajdziecie się w jakiejkolwiek restauracji, w jakimkolwiek stanie w USA i w menu będzie pozycja, której nazwa poprzedzona jest rzeczownikiem „Kalifornia” oznacza to, że będzie ona zawierała awokado. Tak więc każdy klasyk można zamówić w wersji kalifornijskiej: „California Burger”, „California Burrito”, „California Sandwich”, „California Omlette”, itd.
Nigdy wcześniej, przed przeprowadzką do Kalifornii, nie próbowałam awokado. Nie pamiętam nawet w jakich okolicznościach spróbowałam go po raz pierwszy. Pamiętam jednakże, że była to miłość od pierwszego kęsa. Ku uciesze moich kalifornijskich znajomych, zajadałam się nim pasjami, najczęściej łyżeczką, prosto z łupiny.
Awokado, szczególnie te najlepsze, ”mięsiste” odmiany, np. Hass są stosunkowo drogie. Jedna sztuka może kosztować, nawet $2-3. Na szczęście, od początku miałam nieograniczony dostęp do tego owocu, ponieważ moi bliscy przyjaciele mieli w ogrodzie wielkie, urodzajne drzewo.
Przez kolejne lata zaznajamiałam się z rytuałami towarzyszącymi temu owocowi. Nauczyłam się je zrywać z drzewa specjalnym zrywakiem, takim koszyczkiem na kiju. Dowiedziałam się, że najlepiej zrywać i kupować owoce twarde, niecałkiem dojrzałe i, że dojrzewają one dopiero po kilku dniach po przyniesieniu do domu, po umieszczeniu ich w brązowych, papierowych torebkach śniadaniowych. Dowiedziałam się, że awokado szybko czernieje (ulega ciemnieniu enzymatycznemu), ale można temu zapobiec używając soku z cytryny lub lemonki. Eksperymentując z różnymi fazami dojrzałości owocu, odkryłam, że niecałkiem dojrzałe awokado przypomina smakiem surowe orzechy włoskie.
Jedną z pierwszych klasycznych lekcji kulinarnych związanych z awokado, było nauczenie się jak wykonać Guacamole, czyli dip meksykańskiego pochodzenia, którego głównym składnikiem jest właśnie ten owoc. Dip jest podstawową przystawką nie tylko w każdej meksykańskiej restauracji, ale także jedną z najpopularniejszych przystawek na nieformalnych przyjęciach i imprezach grilowych. W kalifornijskich miasteczkach i wioskach słynących z upraw awokado, odbywają się cyklicznie konkursy na najlepsze Guacamole. Każdy farmer ma swój przepis i sekretne dodatki.
Jestem wielkim miłośnikiem Guacamole i dziś uchylę tajników własnej, idealnej receptury na ten przepyszny dip. Idealny z czipsami kukurydzianymi.
Guacamole dla początkujących
Składniki:
2 duże awokado
- 1 mała cebula ze szczypiorem
- 10 gałązek świeżej kolendry
- 1 mały pomidor
- 2 małe lemonki
- ½ łyżeczki soli
- Awokado przekroić na pół, usunąć pestkę; wyjąć łyżeczką miąższ i umieścić w miseczce.
- Wycisnąć na awokado sok z limonek.
- Pomidory sparzyć we wrzącej wodzie, obrać ze skórki, po przekrojeniu na pół wyjąć z nich komory nasienne, a resztę posiekać na drobne kosteczki.
- Listki kolendry oddzielić od łodyżek i poszatkować.
- Cebulę ze szczypiorem poszatkować na małe kawałki.
- Dodać wszystki składniki do miseczki z awokado.
- Delikatnie ugnieść awokado i wymieszać z pozostałymi składnikami; dosolić do smaku (generalnie guacamole soli się dość obficie).
Smacznego.
1 Comment